wtorek, 30 lipca 2013

Denko nr 1 - lipiec 2013 + udział w rozdaniu u Michasi i u Doroty

Cześć,

dziś chciałabym przedstawić efekty mojego denka - tego od początku włosomaniactwa i z tego miesiąca. Gdyby nie blog to nie zdecydowałabym się chyba na tak radykalne zużywanie jednego produktu. Doskonale wiem, że daty ważności też się kiedyś skończą, ale dopiero fakt, że jestem w stanie się rozliczyć z tego przed kimś (przed Wami drodzy czytelnicy) zmobilizował mnie do denkowania. Przed założeniem bloga praktyczni nic nie wydenkowałam - wstyd, co nie? Przyszedł czas na zmiany :)
1. Babydream Pflegebad - zużyłam w czerwcu. Czy kupię? Nie wiem - na razie chcę przetestować inne rzeczy, ale jest wart przetestowania przynajmniej raz (lub szampon) Cena to ok 7-10zł/500ml (zależne od promocji w Rossmannie) RECENZJA

2.Alantan dermoline - krem półtłusty, z wit. A+E, alantoina, d-panthenol, ochronny - ciekawy krem, zużyłam do twarzy i dłoni chyba w maju (troszkę za tłusty jak na takie temperatury, ale ja lubię "bogatsze kremy", nie umiem dogodzić swojej cerze). Próbkę wykorzystam (mam jeszcze ze 2), ale dużego kremu nie kupię (ewentualnie na zimę). Pachnie jakoś bez szału, jak krem. Chciałabym mieć krem: nawilżający, odżywczy, rozświetlający, lekki np. pod podkład, ochronny i matujący. Strefa T się przetłuszcza ale jest sucha i chciałabym troszkę rozświetlić kolor - wyglądam jakbym była brudna. Macie jakieś swoje ulubione, idealne, które spełniają jakieś z tych zaleceń? Jeśli tak to doradźcie mi coś bo na kremach kompletnie się nie znam.

3. Ziaja, kuracja nawilżająca, lano-krem na dzień/na noc - skóra odwodniona/bardzo sucha - bardzo fajny krem, nawet pod makijaż, nie spływał. Faktycznie czułam nawilżenie. Zapach chemiczny - taki apteczny, jak kosmetyk właśnie z apteki a nie z drogerii. Z ciekawszych rzeczy znajdziemy lanolinę, glicerynę, olej makadamia, olej z nasion bawełny, oliwę. Do niego chętnie wrócę - lubię próbki z apteki :), a może nawet do dużego kremu i będę robić sobie odżywcze maseczki. Zużyłam w maju, czerwcu i lipcu.

4. Joanna, Naturia, szampon odświeżający z truskawką - kupiłam tylko dla truskawkowego zapachu, który ma. Miał też myć (ciało i włosy), czyli swoje podstawowe 2 założenia spełnił. Typowy SLESowy szampon. Kupiłam niecałe 2 lata temu, kiedy nie interesowałam się moimi włosami. Zużyłam w marcu, idealna buteleczka do rozcieńczania porcji szamponu - metoda kubeczkowa w butelce, u mnie już butelkowa :). Ekstrakt z truskawki jest gdzieś dalej w składzie, czyli działanie znikome, ale zapach jest truskawkowy. Lubię jedzeniowe zapachy :) Truskawki, maliny, śmietanki , wanilie....mniam :). Kiedy będę miała ochotę na coś truskawkowego (lub inny jedzeniowy zapach) to kupię coś z tej serii (szampon, żel pod prysznic, peeling). Od 4-5zł za 100ml w SuperPharmie, czyli cena ok, i praktyczne opakowanie, np do samolotu.

5. Joanna, Rzepa, kuracja wzmacniająca - moja pierwsza wcierka, z alkoholem, więc ostrożnie z wrażliwym skalpem. Przyśpieszyła porost o 2,5cm praktycznie bez masażu, tyle co przy aplikacji. Świetny aplikator.  Starcza spokojnie na miesiąc lub miesiąc i tydzień kuracji. Cena to ok 10-12zł/100ml, czyli przyzwoicie, nie ma co narzekać. Dostępna np. w Superpharmie Zużyłam w lutym. Wrócę z pewnością.

6. L'biotica, Biovax, serum wzmacniające z wit. A+E - bardzo lubię ze względu na wygodną pompkę. Stały łazienkowy bywalec. Dostępny za ok 8zł/15ml w promocji w SuperPharmie. Troszkę silikonów, troszkę olei,, faktycznie zabezpiecza. Nie mogę stwierdzić kiedy zużyłam, strzelę sobie, że w kwietniu/maju, bo teraz mam drugie opakowanie. Kupię w przyszłości, ale oczywiście najpierw jest kolejka innych produktów i ten idzie na koniec.

7. La Roche-Posay, Effaclar Duo - krem eliminujący zmiany trądzikowe. Używałam w trakcie picia skrzypokrzywy i okazał się być bardzo pomocny przy detoksowym wysypie(nie był to trądzik, raczej wysypka). Pomógł mi. Miałam też zapas na drożdżowa akcję, ale okazał się zbędny. Nie kupię go bez promocji bo jest za drogi, 30-50zł/40 ml (niezły rozrzut cenowy). Mam jeszcze sporo próbek. Jak będę bogata, albo z wielkimi problemami skórnymi wypróbuję jeszcze jego kolegów H lub K. Używałam za krótko, żeby ocenić czy redukuje zaskórniki, a to byłoby bardzo miłe. A może Wy macie jakieś cudo które pomogą w walce z  zaskórnikami?

8. Nivea, Krem BB, cera jasna - bubel roku - za ciemny, za tłusty, konsystencja też mi nie odpowiada, jak rzadki, ale ciemny krem, uwypukla wszystkie suche skórki, które chciałabym ukryć, efekt maski. Nigdy więcej! Miałam tylko jeden krem BB z AA i jest o niebo lepszy. Chciałam coś na lato, ale na pewno nie coś takiego. Nie zużyłam całości bo nie byłam w stanie, ale próbowałam w tym miesiącu.

9. Farmona, Jantar odżywka do włosów i skóry głowy - wersji z recenzji nie kupię (nr 2), ale starszą (nr 1) albo nowszą (nr 3) z ciekawości przetestuję, szczególnie starszą. Zużyłam w tym miesiącu. Kupiłam na www.doz.pl

10. Solace, fruit reflection, krem - mam go nie wiem ile czasu, dostałam go kiedyś od kogoś w zestawie z żelem do mycia 12. Bawił się nim kot, dlatego nic nie mogę przeczytać na opakowaniu, i nic więcej powiedzieć, nie wiem do kiedy był ważny. Był kokosowy i na noc do pięt się sprawdził :). Zużyłam w tym miesiącu. Nie kupię, produkowany w Australii, a mamy lepsze kremy na miejscu.

11. Alterra, granat i aloes - idealna maska do włosów, kocham ją, kocham jej zapach, kocham jej działanie. Nie będe się rozpisywać, bo kiedyś ją zrecenzuję. Cena to niecałe 10zł/150ml w stałej ofercie, a w promocji niecałe 7zł/150ml w Rossmannie. Mój KWC. Będę jej wierna aż po grób (lub do momentu produkcji).

12. Solace, fruit reflection,żel pod prysznic - w zestawie z kremem 10. Pachniał kokosowo, miło, ale mogłoby być intensywniej. Zużyłam w tym miesiącu. Nie kupię, produkowany w Australii, a mamy lepsze żele do mycia na miejscu.

Nieobecna 13 to Joanna, Rzepa, ampułki wzmacniające - spisywały się dobrze, mają troszkę lepszy skład od siostry kuracji wzmacniającej, ale są upierdliwe w otwieraniu i aplikowaniu. 7 sztuk po 10ml za ok. 12-15zł dostepne w SuperP Starczają na ok 2 tygodnie, producent zaleca używanie 3 razy w tygodniu. Dla mnie 10ml na 1 raz to za dużo. Troszkę nieekonomicznie - może dzięki takiej dużej ilości mają działać lepiej? Nie wiem, ale nie kupię ponownie. Zużyłam w styczniu



źródło
Nieobecny nr 14 to Syoss, szampon X - nie pamiętam jakiego szamponu używałam. Możliwe wersje to przeciwłupieżowa lub Volume - coś mi świta, ze było tam coś niebieskiego. Ot takiego szamponu używałam przed włosomaniactwem i stwierdziłam, że zużyję go do mocniejszego mycia lub peelingu, kiedy swędziała mnie głowa. Zużywałam chyba do lutego. Cena jakieś 15zł/500ml i już więcej nie kupię.
źródło
Nieobecna 15 to ASA, LaciBios femina, PROTECTA, specjalistyczny płyn do higieny intymnej - kolejna próbka. Opracowany przez ginekologów, pH 3,5. Nie czułam specjalnej różnicy między tym płynem, a innymi. Konsystencja wodnista, łatwo wylać za dużo - przynajmniej z próbki. Ma łagodny skład. Cena ok 10zł/150ml (ładna butelka, dla mnie na plus). Może kiedyś kupię, ale najpierw denko innych ;)

Z Wizażu:
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, C08-14 Alkylpolyglucoside, Glycerin, Xanthan Gum, Quercus Robur Bark Extract, Chlorhexidine Digluconate, Panthenol, Allantoin, Lactic Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride.

moja próbka:
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, C08-14 Alkylpolyglucoside, Glycerin, Xanthan Gum, Chlorhexidine Digluconate, Calendula Officinalis Flower Extract, Panthenol, Allantoin, Lactic Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride.

Różnica: ekstrakt z dębu na wizażowym składzie jest wyżej od ekstraktu z nagietka w mojej próbce.
 
źródło

Wstyd się przyznać, że tak mało zużyłam od początku włosomaniactwa. Jestem skąpa (jak to mówi mój TŻ jestem Żydem) i nie lubię, kiedy coś mi się kończy, lubię posiadać maski, szampony, oleje, wszystko, co włosowe - tak na wszelki wypadek, albo 'może w przyszłości polubię" (mam za dobre serce i daje wszystkiemu szansę po kilka razy). To jest powód właśnie za małej wielkiej szafki w łazience. Już mi się to nie mieści, ale postanowiłam pozbyć się rzeczy absolutnie zbędnych. Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego i będę denkować więcej! bardziej! mocniej! niczym przodownik denkowania :)


Dodatkowo pierwszy raz biorę udział w blogowym konkursie organizowanym przez po raz pierwszy organizującą rozdanie posiadaczkę długich falowanych i rudych włosów Michasię. Zapraszam tam, niech ma dziewczyna co sprawdzać i z czego losować ;)

Jak szaleć to szaleć! Próbuje też szczęścia u Doroty. Mam nadzieję, ze wygram zestaw nr 2 czyli ze starterem matującym. Jajko jest boskie i pierwszy raz takie widzę :) Zapraszam do zabawy z Dorotką.






___________________________________________________________________________________

Jak widzicie nie było tego za wiele, ale będzie lepiej w przyszłym miesiącu..A jak Wasze denka? Doradźcie mi proszę jakieś kremy (punkt 2 i 3), bo jak jestem na dobrej drodze do okiełznania włosów, tak o twarzy nie mam pojęcia.

Pozdrawiam
A.




Skrzyp i pokrzywa = skrzypokrzywa

Hej,

tak jak obiecałam jestem z bardziej włosowym wpisem (będzie długi, ostrzegam). Pisało o tym już mnóstwo osób, a ja jestem kolejną wielbicielką tej mieszanki - herbatki skrzypokrzywy.

źródło 1 i 2
Wiele osób na początku nie wie czym jest skrzypokrzywa i szukają czegoś takiego w internecie lub w sklepie, a jest to nic innego jak połączenie 2 ziołowych naparów - skrzypu i pokrzywy. Sama na początku używałam ziół w saszetkach (Herbapol, Fix Skrzyp i Herbapol, Fix Pokrzywa - oczywiście inne też są dobre, choćby to) do zalania wrzątkiem - 1 saszetka pokrzywy i 1 saszetka skrzypu na pół litra wrzątku. Pewnie zaraz podniesie się alarm "Ale jak to możliwe?? Nie gotowała skrzypu??!!" No właśnie nie gotowałam. Oczywiście, że słyszałam, że trzeba gotować skrzyp ok. 15 minut, ale w sumie nie wiedziałam czemu. Stwierdziłam, że skoro producent pisze: "1 saszetkę ziela zalać 200ml (1 szklanka) wrzącej wody. Naparzać pod przykryciem 15 minut." to musi mieć racje, prawda? Na początku włosomaniactwa byłam jeszcze naiwna i łatwowierna. Kurację ze skrzypokrzywą prowadziłam przez 3 miesiące.

O samej skrzypokrzywie

Skład:
ziele skrzypu i pokrzywy w proporcji 1:1

Kolor, smak i zapach:
Jasnozielona ciecz i ziołowym delikatnym zapachu i takim samym smaku. Dla mnie bardzo smaczna.

Cena i dostępność:
Łącznie ok. 9 zł za paczkę skrzypu i pokrzywy, dostępne w każdej aptece i sklepie zielarskim.

Działanie:
Świetnie gasi pragnienie. Piłam zimą w wielkim kubku i mam same miłe wspomnienia - a w zasadzie to ciepłe:) Działa moczopędnie - w końcu przestałam mieć problemy z pęcherzem. Usuwa toksyny z organizmu - poczatkowo można dostać wysypu (ja dostałam, trwał tydzień, więc się nie przejęłam). W takiej postaci w jakiej ja piłam (zalewanie wrzątkiem) włosy urosły mi przez miesiąc o 1,25cm, a bez wspomagaczy jest to 1 cm. Mimo niewielkiego przyrostu działanie na włosy było - włosy były wzmocnione, mniej wypadały, wzmocnione rzęsy - cud, miód, ideał :) Niestety skrzyp wypłukuje witaminę B z organizmu i jest zwiększone prawdopodobieństwo powstania zajadów (przekleństwo!). Wspomagam się wtedy witaminą B w tabletkach, o taką jak tu i tu, i nie ma żadnych problemów.

Podsumowanie:
+ smaczna
+ tania
+ gasi pragnienie
+ rozgrzewa zimą
+ przyśpiesza porost
+ wzmacnia włosy na głowie i rzęsy

+/- działa moczopędnie (dla mnie to plus, jednak niektórym może to przeszkadzać)

- wypłukuje witaminę B z organizmu (można dostarczać więcej w suplemencie diety lub jeść produkty o dużej zawartości tej witaminy)
- początkowy wysyp związany z oczyszczeniem organizmu (nie u wszystkich wystąpi, ale trzeba się liczyć z taką możliwością)


A teraz mądrości:

Skrzyp polny jest prawdziwą skarbnicą łatwo przyswajalnej krzemionki, co czyni z niego zioło o wyjątkowych właściwościach prozdrowotnych. Skrzyp polny działa przeciwbakteryjnie,  remineralizująco i regenerująco. Ziele jest cennym źródłem flawonoidów  i soli mineralnych, zwłaszcza potasu i  krzemu, którego duże ilości niezbędne są w prawidłowym funkcjonowaniu tkanek szybko rosnących, czyli występujących w skórze, włosach i paznokciach.

W ziołolecznictwie stosuje się pędy skrzypu polnego.

Działanie:
Wyciągi ze skrzypu są źródłem krzemu. Podnoszą elastyczność włókien kolagenowych, stabilizują strukturę kolagenu, opóźniają procesy starzenia skóry. Uszczelniają i wzmacniają naczynia krwionośne, łagodzą objawy teleangiektazji i trądziku różowatego. Wzmagają usuwanie z ustroju chloru i sodu, zmniejszają obrzęki. Hamują rozwój miażdżycy. Zmniejszają ryzyko wystąpienia wylewu krwi do mózgu. Działają regeneracyjnie na skórę i błony śluzowe. Przyśpieszają gojenie oparzeń i ran oraz wrzodów żołądka i owrzodzeń jelit. Skrzyp ma właściwości przeciwkrwotoczne, hamuje krwotoki z nosa i zapobiega ich występowaniu. (w sumie nie zwróciłam na to uwagi, ale zawsze w czasie kiedy mam katar przynajmniej raz poleci mi krew z nosa, a ostatnio kiedy byłam chora nie było tego) Zapobiega powstawaniu kamicy moczowej,wspomaga oczyszczanie układu moczowego z piasku. (zgadzam się) Działa czyszcząco na krew. Reguluje przemianę materii. Zapobiega rozdwajaniu końcówek włosa, łamliwości włosów, łamliwości paznokci oraz rozwarstwianiu się płytek paznokciowych. (TAK!)

Przygotowanie:
Skrzyp jest trudnym surowcem z uwagi na sposób przyrządzania. Jeśli ziele skrzypu będzie się parzyło i zażywało w formie naparu to z pewnością  nie uzyska się oczekiwanego efektu działania. Skrzyp jest surowcem silnie zmineralizowany. Ściany komórkowe są przesycone solami wapnia i krzemu, które nie przepuszczają wody. Niemożliwa staje się wówczas ekstrakcja (wypłukiwanie) składników czynnych. Pije się wówczas jakiś napar o znikomej zawartości składników czynnych. Mogę z góry powiedzieć, jest to wówczas placebo. Ziele skrzypu wymaga gotowania. Wtedy ściana komórkowa należycie mięknie i rozpada się, uwalniając z wnętrza składniki aktywne. Do odwaru przechodzą również sole mineralne i przyswajalna krzemionka.  Ekstrakcję wodą ułatwia oczywiście zmielenie (zmikronizowanie) ziela. Gotowanie ziela powinno trwać minimum 5 minut, potem maceracja (nie podoba mi się użycie tutaj tego słowa, macertat zawsze kojarzył mi się z olejem, tu chodzi o porządne zaparzenie) około 30 minut, najlepiej gotować 15 minut, po czym odstawić na 30 minut, przecedzić i pić po 100 ml 4 razy dziennie.  Przy dłuższym podawaniu przetworów ze skrzypu konieczne jest uzupełnianie witaminy B1.

Przepisy:
  • Odwar ze skrzypu polnego używany jest do picia, ale także do płukania włosów, by wzmocnić cebulki włosowe, zapobiec nadmiernemu wypadaniu i przetłuszczaniu, jak również do przemywania skóry i ziołowych kąpieli przy stanach zapalnych skóry. (1 łyżki ziela na szklankę wody.)
  • Napar ze skrzypu polnego jest również skuteczny w stanach zapalnych dziąseł i gardła.  Płukanie jamy ustnej herbatką z ziela działa przeciwzapalnie. (działa, szałwia też)
  • Kąpiel o działaniu antycellulitowym
    Napar sporządzony z 3 garści ziół i 1 litra wody dolewamy do wody w wannie. Kąpiel powinna trwać ok. 10 minut. - będę próbować
  • Sok ze świeżego ziela
    Systematyczne wcieranie w skórę głowy  zmniejsza wypadanie włosów oraz stymuluje ich wzrost, wzmacnia i regeneruje nawet bardzo zniszczone włosy.
  • Maseczka ze skrzypu
    Aby zrobić maseczkę ze skrzypu wystarczy 1 łyżka zmielonego ziela skrzypu i 1 szklanka wrzącej wody. Ziele skrzypu zalewamy wrzątkiem, odstawiamy pod przykryciem na 10 minut, do ostudzenia. Papkę kładziemy na włosy (np. z dodatkiem maski) -  zwiększa to  ich grubość i wytrzymałość na uszkodzenia oraz zapobiega przetłuszczaniu.

Zbieranie, suszenie, przechowywanie:
Pędy płonne Skrzypu najlepiej zbierać od połowy lipca do końca sierpnia. Wtedy zawierają największą ilość krzemu. Suszyć w cieniu, położone cienką warstwą, w temperaturze nie przekraczającej 40 °C. Przechowywać w suchym i ciemnym miejscu, kruszyć przed podaniem.

[zródło: 3, 4, 5]


Pokrzywa zwyczajna
Kiedy byłam mała i poparzyłam się pokrzywą mama mówiła "Nie martw się nie będziesz miała reumatyzmu". Mimo to bąble, szczypanie i swędzenie bardzo mnie denerwowały.

Ta pospolita i nielubiana, ze względu na parzące włoski, roślina zawiera w sobie wręcz złoża soli mineralnych (wapń, fosfor, żelazo, siarkę, potas, potas, jod, sód), witamin (A, K, B, C), olejków eterycznych, chlorofilu, związków aminowych, garbnikowych, kwasów organicznych (mrówkowy, glikolowy, glicerolowy), flawonoidów, fitosteroli i innych. 

W ziołolecznictwie wykorzystujemy liście (do naparów) łodygi (do soków i płukanek) oraz kłącza, korzenie (do wyciągów alkoholowych i stosowania zewnętrznego i wewnętrznego).

Działanie:
Preparaty pokrzywowe wzmacniają włosy, skórę i paznokcie, oczyszczają organizm z toksyn, a także podnoszą jego odporność.  Sprzyjają przemianie materii, obniża ciśnienie krwi, dotlenieniu tkanek i sprawniejszemu usuwaniu szkodliwych produktów przemiany materii, działają przeciwkrwotoczne. Pokrzywa dzięki zawartości w niej związków żelaza, zwiększa poziom hemoglobiny i liczbę krwinek czerwonych we krwi. Przetwory z liści pobudzają wydzielanie soku żołądkowego, mają działanie żółciopędne, ułatwiają trawienie, przyswajanie pokarmów i ich utylizację w organizmie. Zmniejszają stany zapalne błony śluzowej przewodu pokarmowego i przeciwdziałają mało nasilonym biegunkom. Bardzo korzystnie wpływają na czynność wydzielniczą trzustki. Pokrzywa nieznacznie obniża poziom cukru we krwi.

Przepisy:

  • Herbata, napar
    Pokruszone ziele (1 kopiasta łyżeczka) zalać szklanką wrzątku i zaparzać 5-15 min w zależności od upodobań smakowych. -
    do picia, tonik, do płukania po myciu.
  • Odwar:
    Pokruszone ziele (1 kopiasta łyżeczka)gotować w szklance wody ok 5min pod przykryciem, odstawić na 10 do naciągnięcia i przecedzić. -
    do picia, tonik, do płukania po myciu.
  • Sok:
    Rozdrobnione całe pokrzywy miksujemy i wyciskamy sok. Przeciętnie z 1 kg. pokrzyw otrzymujemy 300-500 ml soku. Do takiej jego ilości dosypujemy 2 łyżki soli kuchennej w celu jego konserwacji i przechowujemy w lodówce. Należy pić 1 łyżeczkę soku na czczo rano przed śniadaniem. Po 2 tyg. kuracji robimy 1 tygodniową przerwę. Cały cykl leczenia nie powinien trwać dłużej niż 4-5 miesięcy. Można też dodać wodę brzozową lub alkohol zamiast soli i wcierać jak wcierkę.

  • Nalewka alkoholowa
    korzenie wykopane wiosną lub jesienią umyć szczotką, drobno pokroić i napełnić nimi butelkę aż po szyjkę. Zalać 40% alkoholem i pozostawić na 14 dni w ciepłym miejscu - świetna wcierka.
  • Pielęgnacja włosów z łupieżem
    Dwie szklanki drobno posiekanych świeżych liści lub 3 łyżki suszonych zalać 2 szklankami wrzątku. Po wystudzeniu dodać 1 szklankę 4% octu jabłkowego lub winnego. Podgrzanym płynem przecierać skórę głowy codziennie przez 10 dni. Odwarem zrobionym z 2 łyżek suszonych liści pokrzywy zalanych 1 szklanką wrzącej wody, płukać włosy po każdym myciu. Odwarem z 1 łyżki korzeni pokrzywy zalanych 1 szklanką gorącej wody przecierać skórę głowy co drugi dzień przez 2-3 tygodnie. Kuracja polecana jest przy włosach tłustych. 
  • Płukanka wzmacniająca/wcierka
    Zagotować 0,25 l octu owocowego i zalać nim garść suszonych pokrzyw. Pokrzywy należy pozostawić w occie przez kwadrans, następnie odcedzić płyn przez drobne sitko. Powstały w ten sposób lotnion ochłodzić i co drugi dzień przemywać nim delikatnie włosy. Po wysuszeniu, wmasowywać w skórę czaszki odrobinę olejku z korzenia łopianu. 
  • Woda octowo-pokrzywowa
    Świeże ziele pokrzywy posiekać i zalać octem spożywczym lub winnym w proporcji 1:3 (1 część ziela na 3 części octu). Odstawić na 7 dni, przefiltrować. Ze świeżego lub suchego ziela pokrzywy przygotować odwar (2 łyżki rozdrobnionego surowca na 2 szklanki wody, gotować 5 minut). Odwar pokrzywowy wymieszać z octem pokrzywowym w proporcji 1:1 (np. 100 ml na 100 ml). Wcierać w umyte włosy. Po 1 godzinie spłukać wodą czystą. Można również umyte włosy płukać w wodzie octowo-pokrzywowej: 100 ml na 1 l wody.
  • Miód pokrzywowy
    Sproszkować równe ilości liści pokrzywy (i liści orzecha włoskiego - opcjonalnie) w młynku elektrycznym. Do 500 ml ogrzanego płynnego miodu dodać 3-4 łyżki sproszkowanych ziół i starannie wymieszać. Przyjmować doustnie po 1 - 1 1/2 łyżeczki 3 x dziennie po jedzeniu jako środek wzmacniający odporność organizmu. 
  • Wypadanie włosów
    Szczególnie dobroczynne w przypadku wypadania włosów ma mycie ich odwarem ze świeżej pokrzywy i korzenia. Po kilku tygodniach gęsto odrastają. 8-10 pełnych garści świeżych lub suszonych liści zalać wodą w 5 l garnku i ogrzać do zagotowania. Zostawić na 5 min. do naciągnięcia. Jeżeli stosuje się korzenie, to wtedy 4 pełne garście zalewa się zimną wodą i pozostawia na noc. Następnie podgrzewa się do wrzenia i pozostawia na 10 minut do momentu naciągnięcia. Do mycia głowy powinno się w tym wypadku używać szarego mydła do prania. 
  • Płukanka do ciemnych włosów
    Suszone liście pokrzywy (łyżeczka na filiżankę) lub gotową herbatę z pokrzywy zalewamy wrzątkiem. Po naciągnięciu i wystudzeniu płuczemy włosy. Nie wolno używać świeżych pokrzyw, ponieważ lekko barwią włosy na zielono.
     

  • Olej pokrzywowy/macerat pokrzywowy
    1 część świeżej lub suchej pokrzywy (ziele) zalać 3 częściami ciepłego oleju winogronowego, makowego lub oliwy z pierwszego tłoczenia, odstawić na 2 tygodnie. Przecedzić. Stosować do wcierania. Ponadto do kąpieli olejowych włosów po zniszczeniu ich zabiegami fryzjerskimi (we włosy wcierać olej, trzymać 6-8 godzin, po czym zmyć w dobrym szamponie). Takie kąpiele olejowe wskazane są także do leczenia suchego łupieżu. Olej pokrzywowy może zastąpić mleczka kosmetyczne i kremy, posiada bowiem właściwości natłuszczające, odżywcze, przeciwzapalne, oczyszczające i regenerujące. Zażywany doustnie staje się źródłem fitosteroli, chlorofilu i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A, E, K, F). Wskazany w leczeniu hiperandrogenizmu, miażdżycy, przerostu gruczołu krokowego, zaparć oraz zaburzeń w wydzielaniu żółci.
  • Dodatek do sałatek (jak szpinak) lub składnik na zupę pokrzywową - proporcje wedle uznania.


Zbieranie, suszenie, przechowywanie:
Najlepiej zebrać pokrzywę późną wiosną, o tej majowej mówi się jakby miała wręcz właściwości magiczne. Zbierana do września też ma składniki odżywcze, lecz w mniejszej ilości.   Pokrzywę zbieramy na czystych łąkach/polach, z dala od szos i zanieczyszczeń. Do naparu zbieramy wierzczołki rośliny - do 6 górnych liści, a do soku lub płukanki całe pędy. Korzenie zbieramy kiedy są młode i miękkie.
Suszymy w przewiewie, cienko rozłożone w wysokiej temperaturze - ok 40 °C. Im szybciej ususzymy, tym więcej wartości zostanie w suszu. Liście powinny byś suche i kruche, nie powinny zmienić koloru.
Przechowujemy w ciemnym i suchym miejscu, kruszymy przed podaniem.

[źródło 6, 7, 8, 9 ]

Pamiętajcie, że do wszystkich przepisów możecie dawać skrzyp i pokrzywę - wystarczy zachować proporcję (olej, płukanki, wcierki, odwary). Pamiętajcie też, że to są zioła, a zioła lubią zewnętrznie wysuszać - także proponuję rozsądne podejście :)

Zosia samosia:
Mieszkając na wsi postanowiłam zebrać pokrzywę i skrzyp. Zebrałam około 2 dużych reklamówek już ususzonej pokrzywy - nie jestem w stanie określić ile było jej jak była jeszcze świeża. Suszyłam ją na strychu, rozłożonej poziomo, chociaż dziadek upierał się, żebym zrobiła z niej wiązki i zawiesiła pod sufitem. Oczywiście miał racie, byłoby mi łatwiej, a tak to  musiałam chodzić codziennie i ją przekładać żeby równomiernie się suszyła - dziadkowie i babcie jednak mają racje). Było jej ciepło i przewiewnie :) Po wysuszeniu przełożyłam ją do dużej poszewki na poduszkę i sobie leży w spiżarni, a ja po nią sięgam prawie codziennie i robię duży dzbanek herbaty. Oczywiście, że taka smakuje lepiej niż ze sklepu. A jaka satysfakcja :) Kurację planuję na jesień i zimę, więc zaczynam oszczędzanie.

 





Skrzyp zbierałam w lipcu na spacerze. W końcu się zmobilizowałam. Zebrałam go zdecydowanie mniej niż pokrzywy, chciałam zobaczyć jak mi się uda go ususzyć i czy taka forma naparu mi się spodoba. Mnóstwo zabawy z tym było. Pies się na mnie patrzył jak na głupią :) Zebrałam 2 duże wiązki i tym razem posłuchałam dziadka i zawiesiłam je w przeciągu pod sufitem.
Tym razem posłucham też blogosfery i będę gotować skrzyp - może przyrost tez się zwiększy.


Uff... przebrnęłam w końcu przez ten wpis...wyszedł niezamierzenie strasznie długi. Mam nadzieje, że chociaż ktoś dotrwa do końca. __________________________________________________________________________________

A wy jakie macie doświadczenia ze skrzypokrzywą? Lubicie? Jak często robicie sobie kuracje? Jakie macie efekty i czy gotujecie skrzyp czy nie? Zaraz lecę po wódkę do sklepu i olej - juz widzę minę mojej mamy kiedy w kuchni będę przygotowywać olej skrzypokrzywowy i wcierkę, będzie bezcenna :)

Pozdrawiam
A

poniedziałek, 29 lipca 2013

Prośba o pomoc

Cześć,

przepraszam (again!) za długą nieobecność. Znowu ta praca. Nie mogę na nią narzekać, bo lubię do niej chodzić (to całkiem miło), ale grafik ostatnio mam beznadziejny. Jeśli mam na 12 to rano i tak nic nie napiszę, bo nie wstanę wcześniej skoro nie muszę. Postaram się dziś i jutro (2 dni błogiego relaksu) napisać jak najwięcej. Nawet zrobiłam sobie urlop od TŻa, bo z nim nie napisałabym ani jednego zdania - mężczyźni to duże dzieci i potrzebują ciągłej uwagi :P

Dziś chciałabym prosić o Waszą pomoc. W komentarzu pod ostatnim postem kosodrzewina79 zwróciła mi uwagę na pewne niedociągnięcia związane z blogiem. Czy moglibyście mi w komentarzu napisać czego Wam brakuje na tym blogu? W detalach jest zawsze najwięcej problemów, a te drobne mankamenty są najczęściej spowodowane tym, że nie mam pojęcia, że tak byłoby lepiej, albo nie wiem o ich istnieniu lub jak to wszystko zrobić.

Dziś będzie jeszcze jeden wpis stricte włosowy - a przynajmniej postaram się. Mogłabym napisać prośbę i włosowy post w jednym, ale tak będzie dla mnie bardziej czytelnie.

Dziękuję z góry wszystkim :)

Pozdrawiam
A.

piątek, 26 lipca 2013

Jantar - stara wersja

 Cześć,
dziś chciałabym opisać produkt osławiony przez blogosferę. Same pozytywne efekty, brak podrażnień, szybszy porost, ograniczone wypadanie i masa baby hair skusiłyby każdego. Prędzej czy później kupiłabym go. Tak też się stało jakoś w lutym, ale czas na przetestowanie znalazłam dopiero w czerwcu. Testowałam o przez miesiąc. Zainteresowanych moją opinią zapraszam do dalszego czytania.


Od producenta:
Receptura odżywki uwzględnia najistotniejsze potrzeby włosów cienkich, słabych, delikatnych i z tendencją do przetłuszczania. Zawiera biologicznie czynne substancje stymulujące wzrost włosów: ??Kerastim??, Trichogen, Polyplant Hair, aktywny biologicznie wyciąg z bursztynu oraz witaminy A, E, F, H i D-pantenol.
Działanie: Odżywka Jantar hamuje wypadanie włosów, stymuluje ich wzrost i odżywianie. Zawarte w niej składniki są niezbędne do prawidłowego przebiegu procesów fizjologicznych skóry, jej odżywiania i regeneracji. 
Efekt: Systematycznie stosowana poprawia metabolizm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia. Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia. Odżywka wzmacnia strukturę włosów, zapobiega ich rozdwajaniu i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska i słońca.
źródło
(Magiczną trójkę posiadał Jantar z pierwszą wersją składu- rumianek przed rozmarynem. W wersji 2, czyli używanej przeze mnie i w wersji najnowszej z bursztynem wysoko w składnie nie ma już składnika Kerastim i tu wielki smut, bo to on był odpowiedzialny za magiczny 3-5cm (w każdym razie większy) przyrost).

Skład:  Jak się człowiek dobrze zorientuje to się dowie, że były 3 wersje Jantaru. Używałam wersji nr 2 (zaczerpnięta od Weroniki, ponieważ zdążyłam niestety wyrzucić opakowanie przed prowadzeniem bloga)



Woda, Propylene Glycol (promotor przenikania) , glukoza, ekstrakt z: rozmarynu (przyspieszacz porostu), rumianku, arniki górskiej, jasnoty białej, szałwii, sosny zwyczajnej, rukwi wodnej, łopianu większego, cytryny, bluszczu, nagietka, nasturcji większej, bursztynu (filtr UV), żeń-szenia arginina, Acetyl Tyrosine, proteiny soi,  Polyquaternium-11, PEG-12 Dimethicone ,Calcium Pantothenate(pochodna witaminy B5, przyspiesza porost), Zinc Gluconate(regulacja sebum), Niacinamide (witamina B3), Ornithine HCI, Citrulline, Glucosamine HCI, biotyna (wit H lub inaczej B7), Panthenol (witamina B5), Polysorbate 20, PEG-20, Glyceryl Laurate, Tocopherol(witamina E), Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Zinc PCA (redukcja sebum),Acrylates/C10-30 Alkyl Crosspolymer, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, DMDM-Hydantion , Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Wytłuszczałam ciekawsze składniki. Widać mnóstwo ekstraktów i witamin. Mamy troszkę silikonów i konserwantów. Generalnie nie powinno być podrażnień, ale może wystąpić szybsze przetłuszczanie.

Opakowanie:
100ml butelka z grubego szkła z białą, plastikową zakrętą. Wygląda aptecznie. Butelke dostajemy  w szaro-bursztynowym pudełku, na którym jest napisany skład, działanie i sposób aplikacji. 

Zapach i konsystencja:
Jantar pachnie męsko - jak delikatna woda po goleniu, albo żel pod prysznic. Ne czuć tego zapachu po aplikacji. Mi się podobał. Konsystencja gęstej wody, łatwa w rozprowadzeniu.

Aplikacja:
Niestety fatalna. Nie wyobrażam sobie aplikacji z tej butelki z tym kroplomierzem. Wyrzuciłam go od razu ale przypomina kroplomierz do kropli żołądkowych - na łyżeczkę nie ma problemu, ale na cały skalp już jest. Przelałam od razu płyn do butelki po Joannie Rzepa kuracja wzmacniająca - ona ma świetny aplikator i tym sposobem miesięczna aplikacja nie była taka zła.

Cena i dostępność:
Za 100ml butelkę zapłacimy 10-12 zł. Specyfik jest dostępny na www.doz.pl i w niektórych sklepach internetowych.

Działanie: 
Oczekiwałam braku podrażnień, szybszego porostu, ograniczonego wypadania i masy baby hairów.  Faktycznie, nie podrażniło mnie i  włosy nie przetłuszczały się szybciej. I to by było na tyle. Włosy urosły mi o 1 -1,5cm (raczej bliżej 1cm, ale byłam u fryzjera i nie mogę dokładnie sprawdzić, z pasma kontrolnego jeśli zostało coś obcięte to właśnie max 0,5cm). Średni przyrost w miesiącu to 1cm więc włosy nic nie ruszyły. Baby hairów nie widzę (przy kręconych trudno to zauważyć, dopiero jak troszkę podrosną). Wypadanie to była tragedia. Niby utrzymywało się to w dziennej normie, ale było to i tak więcej niż zwykle (liczyłam włosy po myciu z sitka z odpływu). Tu winę prawdopodobnie ponosi masażer, który w połowie kuracji przestał się spisywać, chyba ze względu na przyzwyczajenie do uczucia. Na początku, aż ciarki mi przechodziły po ciele jak miałam to coś na głowie (było takie przyjemne mrowienie). Pod koniec albo nie czułam nic, albo ból, bo musiałam mocniej przyciskać żeby coś poczuć. Jak sama nazwa wskazuje przy wcierce trzeba wcierać. Poza tym masażer ciągnął mnie za włosy. Mimo wszystko masowałam od 17czerwca do 17 lipca dzień w dzień. Efekty mizerne. Jeśli wypróbuję nową wersję, to będe masować masażeram co 3 raz, a tak to palcami.

Podsumowanie:
+ zapach
+ konsystencja
+ cena
+ dostępność

- butelka i aplikator (rozwiązanie: przelanie do butelki po Joannie Rzepa)
- aplikacja (rozwiązanie: przelanie do butelki po Joannie Rzepa)
- działanie: włosy nie urosły, a o to chodziło mi najbardziej. Masażer też się nie spisał, ale to już moja wina, a nie Jantaru

Tej wersji już na pewno nie kupię - już jest niedostępna, poza tym nie spisała się. Chciałabym przetestować wersję 3 i 1 ale 1 chyba już jest wycofana, nieosiągalna i nikt nie ma w zapasach. Każda głowa jest inna i ma inne potrzeby - ta wcierka nie spełniła moich oczekiwań.

___________________________________________________________________________________

Jakie macie doświadczenia z Jantarem? Którą wersję wcierałyście? Jakie wrażenia? A może macie jakieś swoje ulubione kupne/domowe wcierki? Proszę, podzielcie się nimi.

Pozdrawiam
A.

środa, 24 lipca 2013

Haul rossmannowy

Hej :)

Dziś szybcutki post dotyczący małych zakupów w ukochanym Rossmannie. Mam ostatnio tak mało czasu, że aż mi przykro. Albo kasa albo wolny czas.... Ale wracając do tematu...

kupiłam:
  • ukochaną maskę Alterra granat i aloes (w promocji za 6,99zł - kiedyś w końcu zrobię jej recenzje)
  • woda brzozowa Isana (też w promocji chyba za 3,99zl/500ml)
  • żel do włosów Isana pomarańczowy (bez promocji, niecałe 9zł za tubkę) UWAGA!! Jak to zwykle bywa firma chcąc ulepszyć produkt oczywiście go popsuła. Kupiłam ostatnią tubkę w moim Rossmannie bez napisu nowa formuła, która zawiera alkohol denat. Zauroczona loczkami Kasi też zapragnęłam tak wysokiego skrętu, więc kupiłam.

Troszkę na artystyczne zdjęcie z martwą natura mi się zebrało - szczególnie, że naładowałam akumulatorki do aparatu i jakość jest troszkę lepsza. Niestety, muszę kupić nowe, bo te są na granicy swojej wytrzymałości.

Plany produktowe:
  • Alterra granat i aloes - mój KWC, absolutny niezbędnik w łazience do stosowania solo na minutkę i na 30 min, jak i wzbogacony półproduktami. Kończy mi się stare opakowanie - mniej więcej na 2 dobre użycia, a skoro była promocja.......same rozumiecie ;)
  • woda brzozowa Isana - mam mroczny plan z nią związany. Mianowicie zamierzam wcierać ją po każdym myciu przez miesiąc (myje włosy co 2-3 dzień). Nie mam wrażliwego skalpu. Chcę zrobić 2 próby stosowania - bez masażu skalpu i z masażem z miesięczną przerwą między kuracjami. Liczę na efekty w postaci ograniczonego przetłuszczania, zmniejszonego wypadania, baby hair i przyspieszonego porostu (jeśli pojawią się 2 z ww. efektów będę zadowolona) Następny patent to płukanka z wodą brzozową. Proporcje jak do płukanki octowej - liczę na wydłużenie świeżości i domknięcie łusek.
  • żel do stylizacji Isana - tutaj liczę na wyżej skręcone loki. Jedne próba już za mną i faktycznie loki są wyżej niż przy żelu Bielenda. Tworzą się sucharki takie do odgniecenia, ale to normalne. Włosy są miękkie, lecz muszę się jeszcze nauczyć lepiej posługiwać żelem. Na pewno nie zmatowił mi włosów i to przy pierwszym użyciu uważam za duży plus. Bałam się, że przesadzę z żelem i zamiast pięknych loków wyszłaby sucha szopa.
__________________________________________________________________________

Macie jeszcze jakieś patenty pielęgnacyjne/stylizacyjne z użyciem tych produktów? Jakie macie wrażenia związane z ich użytkowaniem?

Pozdrawiam
A.




wtorek, 23 lipca 2013

Aloes aloesowi nierówny, czyli zawód od Alverde

Hej,

aloes jest jednym z tych półproduktów, który kocham miłością bezgraniczną, wielbię i ubóstwiam. Kiedy była możliwość złożenia kosmetycznego zamówienia u kogoś kto się wybiera do Niemiec (ach popularne Alverde) nie wahałam się ani chwilki. Weszłam na stronę DM poczytałam, składy i wybór padł na: olejek do włosów arganowo-migdałowy x2 , odżywkę: aloes i hibiskus, amarantową, do włosów farbowanych i maskę aloes i hibiskus.

Tutaj strona DM o produktach Alverde

A teraz o samej masce.


Od producenta: (po niemiecku i w ojczystym języku przetłumaczone przeze mnie - na coś te studia się w końcu przydadzą).

Feuchtigkeit:
  • Die pflegende Komposition mit Hibiskusblütenextrakt und Aloe Vera aus kontrolliert biologischem Anbau versorgt trockenes und strapaziertes Haar mit einer Extraportion Feuchtigkeit

Nawilżenie:
  • Kojąca kompozycja z ekstraktu z kwiatów hibiskusa i ekstraktu aloesu  z certyfikowanych ekologicznych upraw dostarcza włosom  suchym i zniszczonym z dodatkową dawką nawilżenia.

Pflege und Schutz:
  • Wertvolle natürliche Inhaltsstoffe wie pflanzliches Glycerin und Keratin sowie Panthenol glätten das Haar und bauen es wieder auf. Das Haar wird nachhaltig geschützt und gestärkt.  


Pielęgnacja i ochrona:
  • Cenne składniki naturalne, takie jak roślinna gliceryna i keratyna jak i pantenol wygładzają włosy i odbudowują go ponownie.Włos zostaje trwale zabezpieczony i wzmocniony.
Anwendung:
  • Die Kur nach dem Waschen im feuchten Haar verteilen, ca. 3 bis 5 Minuten kurz einwirken lassen   und anschließend gut ausspülen.
Zastosowanie:
  • Rozprowadź maskę po umyciu na wilgotne włosy, pozostaw na chwilę, ok 3 -5 minut, dobrze spłucz. 
 Unser Pflegetipp:
  •  Zur Reinigung Ihrer Haare empfehlen wir unser alverde Feuchtigkeits-Shampoo Aloe Vera Hibiskus für trockenes und strapaziertes Haar. 

Nasze wskazówki pielęgnacyjne:
  • Do oczyszczania włosów polecamy użyć szamponu nawilżającego Alverde Aloe Vera i Hibiskus do włosów suchych i zniszczonych.


Skład:
Aqua - woda, Glycine Soja Oil* - olej sojowy, ekstrakt, emolient Cetearyl Alcohol - substancja konsystencjotwórcza, emulgator, emolient tłusty., Alcohol* - konserwant, Glycerin, - gliceryna (roślinna), humektant, Stearamidopropyl Dimethylamine - antystatyk, Sodium Lactate - substancja zmiękczająca, humektantLauroyl Sarcosine - detergent, Panthenyl Ethyl Ether - antystatyk, Panthenol - pantenol, prowitamina B5, humektant, Hydrolyzed Corn Protein -hydrolizat protein kukurydzy, antystatyk, humektant, substancja filmotwórcza i kondycjonująca, Hydrolyzed Wheat Protein - hydrolizat protein pszenicy, antystatyk, humektant, substancja filmotwórcza i kondycjonująca , Hydrolyzed Soy Protein - hydrolizat protein soi antystatyk, humektant, substancja filmotwórcza i kondycjonująca, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract* - ekstrakt z kwiatu hibiskusa (wodno-alkoholowy), Aloe Barbadensis () Leaf Juice* - sok z liści aloesu (z żelu), Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate- konserwant naturalny z funkcją nawilżającą, Tocopherol - wit E antyoksydant, Helianthus Annuus Seed Oil - olej słonecznikowy, ekstrakt, antyoksydant, emolient, Ascorbyl Palmitate - wit. C, antyoksydant, Parfum**- zapach, Linalool**- zapach, Geraniol**- zapach, Limonene**- zapach, Citronellol**- zapach, Citral** - zapach
* ingredients from certified organic agriculture - składniki z certyfikowanych upraw organicznych
** from natural essential oils , - z naturalnych olejków zapachowych.


Widzimy tu: 
emolienty - Glycine Soya Oil i Cetearyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil
humektanty - Glycerin, Sodium Lactate i Panthenol
antystatyki - Stearamidopropyl Dimethylamine, Panthenyl Ethyl Ether, Hydrolized corn proteins, Hydrolized Wheat Proteins, Hydrolized Soy Proteins
ekstrakty - z hibiskusa i aloesu
antyoksydant - wit. E i wit. C




Skład całkiem treściwy :) Bez silikonów, parafiny, sztucznych barwników, z roślinną keratyną w postaci hydrolizatu protein kukurydzy, pszenicy i soi. Produkt oznaczony znaczkiem Vegan.

Opakowanie:
Wygodna tuba z miękkiego plastiku, nie będzie problemu z wyciąganiem resztek (osobiście wolę słoiczki). Ładny design (trochę zielonego, białego i różowego). Różowy korek z normalnym otworem - nie ma problemu z wyciśnięciem odpowiedniej porcji, nie łamie się, nie odrywa, nie psuje się.



Konsystencja i zapach:
Biała, gęsta maska, nie spływa z włosów, łatwo się rozprowadza, dobra jako baza. Cudownie pachnie - kwiatowo i orzeźwiająco


Dostępność i cena:
Znajdziemy ją w drogeriach DM, jak i w niektórych sklepach internetowych. 150ml/15zl (2-3 - strzelam, bo oddawałam pieniądze w złotówkach.)

Działanie:
Po całkiem ciekawym składzie spodziewałam się czegoś wielkiego, jak u Alterry Granat i Aloes. No niestety. W Alverde ekstrakt z hibiskusa jest przed aloesem, czyli działanie znikome. Maska daje efekty naprawdę średnie/mierne. Pięknie pachnie, włosy przy spłukaniu miękkie no i to byłby koniec pozytywów. Długo się  zastanawiałam co z tą maską jest nie tak. Kupiłam ją na początku włosomaniactwa, kiedy nie wiedziałam co moje włosy lubią, a czego nie. Gliceryna na początku składu okazała się strzałem w stopę (spojrzałam na skład uważniej dopiero teraz przy analizie - ale ze mnie lama). Włosy nie miały tego skrętu, dopiero od ucha w dół, nie były zdyscyplinowane. Miałam ochotę związać je w kitkę i tyle.
Zrobiłam test Alterra vs Alverde zaraz przy następnym myciu po zachwycie neem+Alterra. Alverde wypadło tak słabo, że przestałam suszyć włosy, bo wiedziałam, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Nie mam siły jej kończyć, więc pewnie zużyję na mamie, tzn. na jej włosach, albo wyrzucę.


Podsumowanie:
+ opakowanie i korek
+ konsystencja i zapach (największy plus za zapach)
+ cena

- dostępność
- skład (tu opinia jest subiektywna, bo nie lubię gliceryny, poza tym jest bardzo fajny)
- działanie

Polecam ją dla osób lubiących glicerynę lub niewymagającym prostowłosym - odżywi i nie powinna zrujnować dnia. Ja byłam tak zdołowana, że nie chciałam wyjść z domu. Na szczęście włosy następnego dnia same się trochę skręciły i wyglądały lepiej (opinię mojej koleżanki możecie przeczytać w poście Ciach ciach ciach - swoją drogą ciekawe co by powiedziała na skręt po neem+Alterra - chyba by nie uwierzyła że takie cuda da się wyczarować dyfuzorem).

__________________________________________________________________________________
Miałyście ją? Lubicie produkty Alverde? A może  ktoś jest fanem gliceryny a nie lubi aloesu? Znam tylko jedną taką osobę - to chyba dość niespotykane.

Pozdrawiam
A.



sobota, 20 lipca 2013

Ciach ciach ciach

Hej,

dzisiejszy post miał być zupełnie o czymś innym, ale sprawozdanie z wizyty u fryzjera nie może czekać :)

(Edit: Jak się okazało- jednak może. Dorabiam sobie w wakacje i ostatnie 2 dni były całkowicie zajęte właśnie przez prace i zmęczenie po niej, jednak nie mogłam się już doczekać, żeby coś Wam napisać)

Ostatnio zauważyłam u siebie suche końcówki. Nie mogłam tego odpowiednio nawilżyć, więc umówiłam się z koleżanka ze szkoły fryzjerskiej na podcięcie końcówek.

Kiedyś, jakieś 2-3 lata temu, poprosiłam ją o podcięcie końcówek to obcięła 10 cm. Na mój prawie płacz "Dlaczego aż tyle?" odpowiedziała "Bo było trzeba". Nie wiem czy zrobiła to ponieważ tak uważała, czy może coś tam jej nie wyszło, ale teraz jej za to dziękuję, bo sama bym się na to nie zdecydowała.
Na naszym drugim spotkaniu, 21 grudnia 2012, obcięła mi 5 cm i wycieniowała. Co prawda wcześniej umyła silikonowym szamponem i nałożyła na to silikonową bombę, a wysuszyła to gorącym nawiewem, ale traktuję to jako początek mojego włosomaniactwa. Po tym podcięciu nie musiałam martwić się o kocówki przez jakieś 4-5 miesięcy z zabezpieczaniem serum silikonowym. (Tutaj można zauważyć jak ważne są ostre, profesjonalne nożyczki do włosów)
Spotkanie nr 3, czyli 18. 07.2013, to podcięcie tytułowych końcówek. Poszła dosłownie mała garstka włosów. Najdłuższe obcięte pasmo miało 3 cm. Chciała mi je 'piórkować' i degażować ale powiedziałam stanowcze 'NIE', ponieważ chcę zejść z cieniowania i piórkowania. Później nie jestem w stanie sama  podciąć pojedynczo końcówek, oczywiście ukochanymi Jaguarami, a na tym bardzo mi zależy. Asia, koleżanka, obcięła włosy idealnie (idealnie mało) i nadała włosom bardzo delikatny kształt U (chcę zobaczyć czy w ogóle mi się tak spodoba). Mam chyba 3 warstwy włosów, ale te krótsze obcięła tylko ok 0,5cm (wedle życzenia).

M - odzywka aloesowa Mrs Potter's aloes i jedwab (nie mówiłam jej, ze myje odzywką, ona jeszcze mnie nie zrozumie :P )
O - maska Sleek repair - tak na minutkę, żeby łatwiej się rozczesywało
O2 - porcja odzywki, fluidu, czy jak to inaczej nazwać b/s Goldwell Kerasilk Instant Silk Fluid (KWC). PO składzie widać, że to taka silikonowa bomba z dodatkami w postaci pszenicy, jedwabiu i panthenolu, dobre dla suchych i zniszczonych włosów.

Jak już pisałam dolną warstwę obcięła o 1-2 cm, środkową o 0,5-1 cm i górną 0,5-1 cm (Tu było jedno wyjątkowe pasmo, które obcięła o 3cm, żeby wyrównać warstwę) Mam nadzieję, że teraz końcówki wytrzymają też tak długo.

Początkowo suszyła gorącym nawiewem (brrrr!!!), ale jak poprosiłam o chłodny to suszyła chłodnym.Czasami znowu puszczała gorący "bo inaczej nie wyschną". Myślałam tylko o nieodwracalnym uszkodzeniu włosa. Jestem dziwna, wiem. Nie mówiłam jej o włosomaniactwie, bo ona chyba tego wszystkiego nie zrozumie :P

Troszkę ciągnęła podczas rozczesywania na mokro i na sucho, ale było to do wytrzymania.

Zapłaciłam 10 zł. Wrócę do niej, bo jestem zadowolona. Włosy wysuszyła mi 'na prosto' (ale dziwnie), lecz była to miła odmiana. Włosy były gładkie po tej silikonowej bombie Goldwella (też miła odmiana :) )

Owa fryzjerka powiedziała, że widać i czuć gdzie mam farbowane, a gdzie naturalne, zdrowsze włosy. Powiedziała też, że gdy obetniemy zniszczoną końcówkę włosa, to on zacznie szybciej rosnąć, ponieważ nie będzie musiał dostarczać substancji na regenerację zniszczonej końcówki, tylno na wzrost. Ale przecież włos jest martwą tkanką i nie da się go naprawić 'od wewnątrz'. Możemy jedynie polepszać jego stan 'od zewnątrz' maskami, olejami i serami. Prawda?

Dziwiła się tez pozytywnie, ze mam takie ładne loki tylko na dyfuzor. Sadziła, że robiłam je prostownicą, albo lokówką. Zrobiło mi się bardzo miło.

A teraz zdjęcie po podcięciu :)

___________________________________________________________________________________

I jak wam się podoba? Ciekawa odmiana, ale jednak wole kręcone włosy. Co ile podcinacie włosy? Same, czy z czyjąś pomocą?

Pozdrawiam
A




środa, 17 lipca 2013

Włosy po neem

Hej,

tytuł posta jest taki a nie inny, ponieważ wydaje mi się, że to właśnie neem jest bohaterem na moich włosach. Jak już wcześniej pisałam tutaj to ziółko początkowo otepiło moje włosy, ale później stały się miękkie troszkę bardziej błyszczące i pogrubione. Wiedziałam, że negatywne efekty utrzymają się tylko do następnego mycia i to następne mycie okaże się też testem dla neem - pokaże jak naprawdę działa.

Zainteresowanych zapraszam dalej :)

Do mycia włosów używam metody OMO rozszerzonej do OMOPZ (brzmi kosmiczne ale jest banalne, zmusiło mnie do usystematyzowania Z- zabezpieczania końcówek i P-płukania kwaśną płukanką albo lodowaną wodą.

Do przetestowania neem użyłam sprawdzonych produktów, których recenzje pojawią się wraz z rozwojem bloga

O - olej z pestek winogron nałożony na noc i trochę dnia, w sumie jakieś 14godzin. Nałożyłam go bardzo dużo, za dużo jak się później okazało
M - odżywka Mrs Potter's aloes i jedwab - odżywki używam metodą kubeczkową. Myłam włosy chyba ze 3 razy. Zwykle starcza mi raz. Wszystko dlatego, że nagle zabrakło mi w domu ciepłej wody, nie pytajcie jak. A musiałam umyć włosy właśnie wtedy, ponieważ miałam wszystko wyliczone do wyjścia (w naolejowanych nie wyjdę). Spłukałam.

Odsączyłam włosy w koszulkę i

O - maska Alterra Aloes i Granat - mój KWC + 5 kropel aloesy zatężonego 10x. Pod czepek i w ręcznik na godzinę (troszkę zasiedziałam się na blogach)
P - płukałam już w troszkę cieplejszej i miałam nadzieję, że domyłam włosy. + zimna płukanka z octu jabłkowego

Odsączyłam włosy w T-shirt i
Z - zabezpieczenie końcówek L'biotica serum wzmacniające do włosów z wit. A+E 1 pompka

Stylizuję włosy żelem przeźroczystym Bielenda czarna rzepa bardzo mocny. Pomysł podsunęła mi posiadaczka najcudowniejszych loczków, moja włosowa siostra Kasia. Nałożyłam odpowiedną porcję żelu - łącznie ok 1 łyżki nakładaną po troszku pasmo po paśmie. Harmonijkowałam włosy i tu już było widać pierwsze efekty neem. Grube loki (nie takie cienkie sznureczki tylko grube ja 2 palce) układały się natychmiastowo i na długo, mimo że były mokre. Już wtedy czułam, że będzie dobrze :). Dyfuzor poszedł w ruch. Suszę najchłodniejszym nawiewem i tego dnia zajęło mi to ok 30-40 min (prawie spóźniłam się na autobus). Mimo wszystko nie dosuszyłam do końca (nigdy tego nie robię). Wyszły piękne grube loki. Wszędzie. Nawet nieposłuszny przód kręcił się pięknie, nie mówiąc już o korkociągach z tyłu. To chyba były moje najlepsze loki jakie miałam. :)

Niestety, pod koniec dnia zobaczyłam, że mam niedomyte włosy. Wnioski - mniej znaczy więcej, szczególnie gdy chodzi o olej na włosy i zawsze już będę myła ciepłą wodą, choćbym miała się wyjść w naolejowanych - inaczej mam 2 razy więcej roboty bo 2 razy myję. Wszystko przez moją własną gupotę.

No i najważniejsze: zdjęcia :) ( Proszę Patrycjo eM :) ) Przepraszam od razu za jakość, robione laptopem, ponieważ padły mi akumulatorki i muszę wybrać się kiedyś po nowe, ale nigdy nie mam czasu (tzn ostatnio :) ) Troszkę Mokre, troszkę, jak się później okazało, niedomyte, ale kręcą się jak nigdy, nawet z przodu :) Z mocniejszym żelem skręt byłby wyżej i pewnie większy.




Chciałabym mieć większe objętościowo loki ale nad tym popracuję później.  Następne zdjęcia będą lepsze i bardziej oddadzą kształt i kolor (bo ten się zdecydowanie różni).

Podsumowując, polecam neem kręconowłosym i nie tylko. Pogrubia i podkreśla skręt .Nie wiem jak wyjdzie u prostowłosych, ale sądzę, że krzywdy nie zrobi - na pewno pogrubi i odżywi. Dziś już zamówiłam kolejne ziółko dla siebie i mamy. Recenzje będą jak paczka przyjdzie.

__________________________________________________________________________________
Mimo, że oleje stosowane przez hinduski mi nie będą służyć (są albo na parafinie albo na kokosie), to czuję, że sproszkowane zioła będą świetne. Macie może jakieś własne spostrzeżenia na temat indyjskich ziół lub olei? Czy któraś kręconowłosa stosowała Almę, Sesę lub inny podobny olej? Jeśli tak to jakie wrażenia?

Pozdrawiam
A.

wtorek, 16 lipca 2013

Kilka słów o autorce - niewłosowo

Cześć,
osobiście lubię wiedzieć z kim rozmawiam, czyje teksty czytam, kogo muzyki słucham, albo kogo oglądam. To chyba babska ciekawość połączona z detektywistycznym instynktem. Jeśli ktoś ma podobnie i jest zainteresowany kim jest autorka, czyli ja, niech czyta dalej :)

Od czego by tu zacząć.....

Może od najbanalniejszej rzeczy: Witam serdecznie :) Mam na imię Agnieszka i zalążek włosomaniactwa zaczął się u mnie w grudniu 2012. W tym momencie jest to moja pasja. Przez prawie całe życie nie potrafiłam znaleźć hobby dla siebie - w końcu przyszło samo :) Blogosfera mnie wciągnęła. Jeśli mogę spędzam dużo czasu czytając teksty innych, z których czerpię wiedzę.

Długo zastanawiałam się nad założeniem bloga, aż w końcu stało się. Blog to dla mnie forma rozrywki. Będę pisać wtedy kiedy będę miała czas i kiedy będę miała o czym. Nic na siłę. Nie lubię się zmuszać. Myślę, że byłoby widać kiedy post jest napisany 'bo muszę' a nie 'bo chcę'.

Najwięcej czasu spędzam w Bydgoszczy i mieszkam niedaleko niej.

Uwielbiam świece zapachowe i kominki - zawsze mam z 10 świec rożnego rodzaju i zapachu i kilka olejków "na czarną godzinę".

Nie mam gustu muzycznego. Jedyne czego słucham z własnej woli to RMF Fm. Mój TŻ (maniak muzyczny) próbuje ten gust we mnie wyrobić.

Studiuję coś co mnie kompletnie nie interesuje. Według mnie musimy za wcześnie dokonać wyboru co nas interesuje, do jakiego liceum pójść, jakie kierunki na maturze wybrać i co studiować. Taki mamy do kitu system. Jestem całkiem niezła z tego co studiuje alemoglabymbyc lepsza gdyby mnie to interesowało.

Uwielbiam piec ciasta, ciasteczka, babeczki, muffinki. Kocham dekorować i ciągle się w tym szkolę. Jestem samoukiem. I gdybym mogla cofnąć czas to nie poszłabym do liceum tylko do gastronomika.

Moim marzeniem, które niedługo spełnię, jest posiadanie miksera planetarnego Kitchen Aid w kolorze czerwonym :-)
źródło


Mam psa o imieniu Korek. Jest kundelkiem i kocham go całym sercem. Nie wyobrażam już sobie życia bez niego.

Namiętnie gubię telefon. Zawsze wsadzę go gdzieś i nie pamiętam gdzie. Chyba powinna nosić go na szyi. Raz wypadł mi z kieszeni w autobusie miejskim no i już go nie odzyskałam. Ach ta uczciwość.

Zima gubię rękawiczki. Co roku dostaje jedna parę pseudo skórzanych i materiałowych i gubię - najczęściej po jednej sztuce. Czasem udaje mi się je odzyskać jak zadzwonię na dyżurkę PKS.

Kiedyś jeździłam konno i trenowałam karate. Z uśmiechem a ustach wspominam te chwile i obiecuje sobie ze jeszcze do tego wrócę. Był to niestety czas kiedy o aparat cyfrowy trudno i część zdjęć mam w formie papierowej, rozkoszny był ze mnie dzieciaczek :D

Chciałabym się nauczyć dobrze pływać.

Nie kupuje szpilek o obcasie niższym niż 12cm. Albo 12 cm albo płaskie.

Uwielbiam jeździć pociągiem i kiedyś wybiorę się w podróż koleją transsyberyjską. A może jak już tam będę to skocze na Bali? Jak szaleć to szaleć  :)

Jazda samochodem jako kierowca bardzo mnie odpręża. Mogłabym być kurierem tyle, że kobiet nie zatrudniają. Wściekam się, kiedy ktoś nie rusza od razu ze świateł tylko szuka pedałów, biegów albo Bóg wie czego jeszcze. Samochodem marzeń jest Mini.
źródło


Kocham "Dumę i Uprzedzenie". Do tej książki/filmu/serialu mogę wracać co miesiąc (Gorzej z moim TŻ)

 Harry Potter to moja ulubiona saga. A Emma Watson to mój ideał blondynki, jeśli nawet nie kobiety, jest skromna i ma klasę.
źródło











źródło











Według niektórych jestem podobna do Penélope Cruz ale ja tego nie widzę. Jest piękna, więc to chyba komplement. Angelina Jolie też jest piękna <3

żródło

Nie lubię złota i na pewno nie będę miała typowo złotych obrączek.

Nie lubię czekolady - mogłaby nie istnieć, czasem zjem kostkę. (jestem dziwna, nie?) Za to białą czekoladę mogłabym jeść jak batoniki.

Uwielbiam wanilie; zapach, olejki, perfumy, kremy, ciastka, ciasteczka, ekstrakt,  kolor. Wszystko co waniliowe.

Święta Bożonarodzeniowe to dla mnie najlepszy czas w roku, chociaż zimy nie znoszę. Kolęd w wykonaniu Michaela Bublé'a mogłabym słuchać cały rok. Ciasto na piernik robię w listopadzie i najchętniej piłabym już od października kakao z cynamonem.

Umrę z powodu przedawkowania soli w diecie ;)

Tym miłym akcentem zakończę pisanie o mnie. Następny post będzie już włosowy.

                                                                                                                                                                   

Macie może jeszcze jakieś pytania?

Pozdrawiam
A.