Pozdrawiam Was z wyspy zwanej łóżkiem otoczonej morzem zużytych chusteczek - jestem chora. Nie wiem gdzie tak się załatwiłam. A może wiem? Jedno przejście w sandałkach w deszczu, do tego klimatyzacja i przeciąg w pracy i ciągłe 'zimno mi'? To może być to. Przez weekend miałam ochotę umrzeć. Zatoki nigdy mnie tak nie bolały (nigdy wcześniej mnie nie bolały), a do tego doszła chrypa.
Przetestowałam płukankę z liści maliny zmodyfikowanym sposobem znalezionym u Eter. Nie wiązałam z nią wielkich nadziei. Wyszłam z założenia "co może dać mi płukanka, jest z a krótko na włosach".
Dlaczego testuję?
Liście maliny używane były chętnie przez wieśniaczki, jako że mają działanie dezynfekujące i normalizujące. Te właściwości zawdzięczają zawartości pewnej ilości kwasów, przez co sporządzona z nich płukanka przyczynia się do szybkiego odbudowania ochronnej powłoki kwasowej włosa.[źródło]
Składniki i niezbędny ekwipunek :D
- 35 liści malin
- litr wody
- garnek
- palnik
- lejek
- butelka 2l
- mieszadło, np duża drewniana łycha
Wykonanie:

Zapach:
Dla mnie śmierdzi czerwoną herbata, czyli wymiocinami. Nienawidzę tego zapachu!! Im bardziej zwiędłe/ususzone liście, tym zapach jest mniej odczuwalny.
Działanie:
Nie widzę żadnego. Albo nie widzę żadnego spektakularnego, innego niż np. po płukance octowej.
Podsumowanie:
+ ciekawa alernatywa sezonowa
+ kolejna naturalna metoda pielęgnacji
- świeże liście tylko w sezonie
- śmierdzi
- wytrzymuje krócej niż płukanka octoowa
- efekty przeciętne, za tyle starań oczekiwałabym czegoś więcej.
Moim punktem odniesienia będzie dostępna, sprawdzona płukanka octowa lub zimna woda, a więc wynik.... 1:0 dla płukanki octowej
Czy wykonam ponownie? Tak, ale tylko z suszonych liści. Jeśli ten sposób mi się nie spodoba to nie będę używać maliny do płukanki. Wiele jeszcze przede mną :)
____________________________________________________________________________
Wierzycie w moc płukanek? Jakie lubicie najbardziej?
Pozdrawiam
A.
Najlepszą płukanką jaką stosowałam jest lniana. Jednak płukanka nie jest dla mnie niezbędna w pielęgnacji, zdecydowanie bardziej wierzę w działanie masek i odżywek.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :) Testuję, żeby przetestować i nie mieć sobie nic do zarzucenia na starość :D Opiszę 5-10 płukanek i zobaczę jakie będą efekty.
Usuńchyba wyprubuje :D jeszcze za oknem mam krzaczki malin :D
OdpowiedzUsuńSkoro masz to zerwij i zobacz ;) Ja oberwałam krzaczki teściowej - powiedziała, że jak mam ochote na coś z ogrodu to mam brac :P
UsuńKocham lnianą, cytrynową i octową :)
OdpowiedzUsuńLniana <3 octowa<3 a cytryny nie chce bo mi rozjaśni włoski a tego nie chce :)
UsuńNie stosowałam :) szkoda, że u Ciebie się nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńCo włosy to opinia ;) Może na Twoich prostych spisze się lepiej :)
UsuńNie stosowalam, trza sie za szuszonymi liscmi rozejrzec ;) Moja ulubiona to lniana, w zasadzie uzywam po kazdym myciu :)
OdpowiedzUsuńaaa i oczywiscie szybkiego powrotu do zdrowia zycze :)!
UsuńDziękuję ;) Już nawet zdrowa jestem. Na lnianą co mycie jestem za leniwa niestety :(
Usuńnie słyszałam o takiej płukance, a octową lubię i także stosuję;)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię octową:)
UsuńOctowa to taki uniwersalny hit, prawda? Nie znam osoby która jej nie lubi
UsuńKuruj się kochana szybciutko :)
OdpowiedzUsuńJak to być mogło, że jeszcze nie miałam Cię w obserwowanych? :P
No jak mogłaś?? :P To Skąd wiedziałaś o nowych postach?
Usuńszkoda, że nie zadziałała, chciałam wypróbować :) ja czasem stosuję płukankę z szałwii
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie, jeśli masz ochotę :) trwa tylko do jutra
http://psychodelax3.blogspot.com/2013/08/pierwsze-rozdanie-imieninowe.html
To rozprostowanie mnie nie kusi. Wolę swój naturalny skręt. teraz jak się widzę w prostych to sie zastanawiam jak mogłam taka ulizana chodzić :D
Usuńja nie przepadam za płukankami, ale będę się próbowała do nich przekonać :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie postanowiłam zrobić sobie taki mały cykl i zobaczyć co płukanki mogą zdziałać :)
Usuńniezłe, ale nie mam dostępu do świeżych liści malin...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak z suszonymi (pewnie jest prawdopodobieństwo przyciemnienia) ale na pewno bedzie mniej smierdziec!
UsuńNa emulgatorze SLP można robić też odżywki do włosów :P
OdpowiedzUsuńOj nie kus bo wejde na zsk i z emulgatora zrobie zakupy za 100zl :P
UsuńNie kusi mnie jakoś ta płukanka.
OdpowiedzUsuńPo tej z liści lipy boję się, że ta również może specyficznie ,,obkleić'' moje włosy ;x
Nie musisz się tego obawiac. Lniana i z lipy mają włąśnie to do siebie - taki śluz, glutek. Tu mamy wodę. Śmierdzącą, ale tylko wodę.
Usuńprzez ostatnie miesiące żadna płukanka na moich włosach nie zawitała....;o
OdpowiedzUsuńTo może chociaż zimna woda na ostatnie płukanie?
Usuńja mam płukankę z malin z yves rocher dla mnie osobiście to bardziej gadżet niż potrzebna rzecz obłędnie pachnie
OdpowiedzUsuńteż ją mam :) fajnie wygładza i nabłyszcza moje włosy :)
UsuńKupię:) ale właśnie jako gadzet, dla przetestowania, żeby odhaczyć w wishliście. Po niej oczekuję zapachu. Reszta będzie miłym dodatkiem :)
UsuńJa już na zawsze będę oddana płukance pokrzywowej do włosów :)
OdpowiedzUsuńA jakie masz po niej efekty? Nie wysusza ci włosów?
UsuńNigdy nie stosowałam żadnych płukanek, troche za leniwa na to jestem...
OdpowiedzUsuńGdybym miała co mycie robic płukankę lnianą to też bym skapitulowała. Ale wlanie octu jabłkowego do przegotowanej wody jest jeszcze w mojej mocy, a jestem mega leniem :D
UsuńPierwsze słyszę o takiej płukance, nigdy jej nie wykonywałam.
OdpowiedzUsuńAle cóż, smród jakkoś mnie do tego nie zachęca :D
Mam nadzieję, że z suszonymi liśćmi będzie mniej smrodu. bardziej jak herbatka ;)
Usuń