środa, 19 lutego 2014

Hennowanie włosów 2

Henna i inne koloryzujące zioła to cuda. Dzięki nm możemy wyczarować piękny kolor bez strachu o zniszczenie włosów. Moje pierwsze hennowanie było ok, ale jednak czegoś mi zabrakło. Za drugim razem postanowiłam coś ulepszyć.

Zdjęcie przed hennowaniem.



Przepraszam was za jakość zdjęć, ale moja mama nie ogarnęła, że aparat łapie ostrość. Widać też nowy kształt włosów po wizycie u Mysi i mnie w bluzie do hennowania - ten styl :D

Proporcje i wykonanie:

50g henny i 50g almy wymieszałam z żelem lnianym (2 szklanki wody na 2 łyżki ziarenek) i dałam jeszcze 50-100ml cytrynki. Mieszałam, a w zasadzie próbowałam. Żel zdecydowanie utrudnia mieszanie. Nie umiałam rozmieszać na gładką papkę. Ale poradziłam sobie :) Z pomocą przyszedł mi mikser :) Wiem, że nie powinno używać się metalu przy hennie, ale miksowałam dosłownie minutkę i miałam idealnie gładką papkę :) Przykryłam mieszankę szczelnie folią (dotykała papki i nie powstała mi dzięki temu skorupa:) ) i odstawiłam na 24 godziny w temperaturze pokojowej. Papka pociemniała, ale nie tak jak przy rozrabianiu z cytrynką.



Następnego dnia, tuż przed hennowaniem, rozrobiłam 50g indygo i 50g bhringraju  z wodą na gęstą, GĘSTĄ, ale gładką papkę. Gęsta, bo pierwsza mikstura była trochę wodnista. Lepiej przecież dolać wody niż miałoby mi to spływać po karku.





Tym oto sposobem powstała mi papka o konsystencji idealnej :) Mama hennowała tym razem od dołu i było dużo łatwiej. Hennowanie włosów zajmuję mi godzinę. Nie wiem czy to dużo czy mało. Tak samo chyba jest z ilością henny. Dla mnie idealnie byłoby 170g ale jak słyszę że wy potraficie się zahennowac w połowie tego to jestem pełna podziwu :)  Jak wy to robicie?? Kolejne 2 godziny trzymałam na głowie i zmyłam. Bez moczenia w misce.

Włosy po zmyciu były gładkie, nie szorstkie, takie matowe w dotyku jak ja to określam. Bardzo lubię ten efekt, bo wiem, że loki wyjdą świetne. Tym razem rozczesałam włosy grzebieniem i zrobiłam ananasa. Z wilgotnymi położyłam się spać.
Część papki mi została, więc zamroziłam do glossa.

Podsumowanie:

Plusy:
+ mniejszy przesusz
+ mniej pracy przy nakładaniu - tylko 1 raz
+ nic mi nie kapało, nie byłam brudna
+ cały proces przebiega zdecydowanie szybciej

Minusy:
- ciężko rozmieszać hennę z żelem lnianym
- nie jest to odcień ideany, mam wrażenie, że nic nie złapało

Na następny raz:
- rozmieszać henne i almę  z cytrynką, a indygo z bhringrajem z żelem lnianym
- pobawić się jeszcze z proporcją, sama nie wiem jaki chciałabym kolor- ciemniejszy i chłodniejszy czy jasniejszy, bardziej rudawy lub jasnobrązowy.

A teraz zdjęcia :)  Nie miał mi kto zrobić. Przy takiej pochmurnej pogodzie ciężko uchwycić kolor. A więc zdjęcia z autobusu - już potargana wiatrem.



Tu ja-wafel, niewyraźna i jakieś paskudne gniazdo się zrobiło...

 A tu impreza urodzinowa :)


 Tu już włosy po imprezie i nocy w ananasie. Już puch i odstające włoski.



A tu jeszcze w gorszym stanie poczapkowym



_________________________________________________________________________

Lubię eksperymentować z kolorem, szczególnie, że hennowanie to metoda mało inwazyjna.  Któraś z was znalazła już swoją idealną mieszankę?

Pozdrawiam
A.

12 komentarzy:

  1. Piekny jak dla mnie kolor wyszedl, a same wlosy prezentuja sie cudownie :)! Jesli moge podpowiedziec, to zeby henne latwiej rozmieszac z siemieniem, warto wlac najpierw siemie do miski i ciagle energicznie mieszajac, dosypywac proszku w malutkich ilosciach :) U mnie sie sprawdza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkryłam metodę dla leniwych z mikserem i chyba z niej nie zrezygnuje :D za szybko się denerwuje kiedy mieszam godzine a tu grudki :(

      Usuń
  2. Bardzo ładnie wyglądają. Zawsze mi się podobają te zielone papki przed nałożeniem:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też, chociaż jest pozniej tak cieżko na głowie :)

      Usuń
  3. O dżizas, piękne masz te loki!!!
    Ja chyba zrobię niebawem farbowanie chemią ;) A potem henna na to ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę hennować w piątek :-D uwielbiam ten kolor zaraz po hennie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam to dociążenie - wystarczy najsłabsza odzywka a one się kręcą :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz :)

Chcąc być na bieżąco z komentarzami posta kliknij 'powiadamiaj mnie'. Nigdy już nie zapomnisz o zadanym pytaniu:)

I jeszcze jedna prośba, uśmiechnij się :)